Kultura

„Godzinka spokoju” w Starym Sączu

Opublikowano: 20 października, 2023 o 6:49 am   /   przez   /   komentarze (0)

„Godzinka spokoju” francuskiego dramaturga Floriana Zellera w reżyserii Marcina Sławińskiego, podczas 27.Jesiennego Festiwalu Teatralnego zagrana przez aktorów Teatru Kwadrat z Warszawy, przywodzi mi na myśl Prawa Murphy’ego, które ogólnie rzecz biorąc zakładają, że natura zawsze stoi po stronie zła.

Jeżeli coś może się nie udać – nie uda się na pewno, wszystko zawsze wali się na raz, w większości przypadków łatwiej jest się w coś wplątać, niż potem z tego wyplątać, a sprawy pozostawione sobie samym zmieniają się ze złych na gorsze. W pierwszej scenie „Godzinki spokoju” nic jeszcze nie zapowiada zbliżającej się lawinowo katastrofy, chociaż już w tonie głosu Natalii (Ewa Wencel) można wyczuć zbliżające się burzowe chmury. Ta lekka komedia, w której główną rolę Philipa – melomana i fana jazzu – popisowo gra Paweł Wawrzecki, z jednej strony bawi, z drugiej jednak zmusza do pewnej refleksji nad umiejętnością (czy też brakiem) odpowiedniej komunikacji międzyludzkiej.

Gdyby każdy z nas poświęcił trochę czasu na analizę sposobu w jaki rozmawia z innymi – z małżonkiem, partnerką, rodzicami, dziećmi czy znajomymi – okazałoby się, że wszędzie roi się od niedopowiedzeń, półprawd i małych kłamstewek, że łatwiej jest wałkować swoje, niż otworzyć się na dyskusję, a umiejętność uważnego słuchania (bez przerywania rozmówcy, komentowania i wydawania osądów) należy do rzadkości. Barierą w komunikacji mogą być także różnice pokoleniowe – co w sztuce obrazuje postać zbuntowanego metalowca, prawie 30-letniego syna Natalii i Philipa Sebastiana (w tej roli Jan Butruk), który woli swój sceniczny pseudonim fu*king rat, albo problemy z językiem, jak w przypadku hydraulika Polaka, który okazuje się być Portugalczykiem (Michał Lewandowski).

Opowiedziana historia rodzi także pytanie czy warto wyciągać stare trupy z szafy i dowodzi, że prawda zawsze w końcu wyjdzie na jaw, a jej konsekwencje mogą być bolesne w skutkach. Wartkie tempo akcji, brawurowa gra aktorów (bardzo dynamiczna Lucyna Malec jako Elza, przezabawny Andrzej Grabarczyk jako sąsiad Paweł i świetny Grzegorz Wons grający staroświeckiego, niepozbieranego Ludwika) porwały publiczność i doprowadził do oklasków na stojąco.

Teatr Kwadrat gościł na Jesiennym Festiwalu Teatralnym po raz dwudziesty trzeci, co świadczy o niezawodnie wysokim poziomie aktorstwa i sympatii widzów. A my możemy się tylko cieszyć, że w naszym codziennym życiu poszukiwania godzinki spokoju, mogącej być synonimem walki o swoje indywidualne potrzeby i czas dla siebie (chyba każdy rodzic wie o czym mowa) na szczęście rzadko kończą się aż takim dramatem.

Oprac. Kaja Cyganik/fot. Jerzy Cebula
 

Komentarze

Partnerzy

herb 112092751_901790209899742_1325318935_n  
"