Kultura, Z ostatniej chwili

Spięty w szczytowej formie dał doskonały koncert w starosądeckim Sokole

Opublikowano: 10 marca, 2025 o 10:41 pm   /   przez   /   komentarze (0)

Niektórzy artyści podążają za trendami, inni konsekwentnie wykuwają własną ścieżkę. Spięty bez wątpienia należy do tej drugiej kategorii. Jego koncert w Starym Sączu nie był zwykłym występem – to było widowisko, które angażowało słuch, wzrok i emocje. Z jednej strony mocne brzmienia, wyrazista narracja i pulsujące rytmy, z drugiej – hipnotyczna warstwa wizualna i światła, które podkreślały każdą zmianę nastroju.

Od pierwszego utworu było jasne, że ten koncert nie będzie łatwy do zaszufladkowania. Spięty, który po zawieszeniu LaoChe rozwija swoją solową twórczość, zaprezentował repertuar oparty na dwóch albumach: „Black Mental” i „Heartcore”. To dwa różne światy – surowy, pełen złości i buntu debiut kontra głęboko osobisty, refleksyjny drugi album. Zderzenie tych estetyk sprawiło, że koncert miał niezwykłą dramaturgię – momentami był ciężki i transowy, momentami liryczny, ale nigdy obojętny.

Teksty na pierwszym planie – mistrzostwo słowa

To, co wyróżnia Spiętego na tle wielu innych artystów, to nie tylko charakterystyczny sposób śpiewania, ale przede wszystkim tekst. Hubert Dobaczewski osiągnął w tej dziedzinie mistrzostwo, a jego słowa nie są jedynie dodatkiem do muzyki – to esencja, oś narracyjna, która prowadzi słuchacza przez kolejne etapy koncertu.

W jego tekstach nie ma przypadkowych fraz, nie ma pustych wersów. Są brutalne obrazy, są poetyckie metafory, są skondensowane emocje podane w języku pełnym gry słów, inteligentnych nawiązań i słowotwórczych eksperymentów. Publiczność słuchała w skupieniu, chłonąc każdą frazę, a kiedy artysta schodził do szeptu, w sali zapadała niemal absolutna cisza.

Oprawa wizualna, która dodawała głębi

Dopełnieniem koncertu była starannie zaplanowana oprawa wizualna. Na ekranie za muzykami pojawiały się abstrakcyjne kolaże komputerowe – pulsujące, dynamiczne obrazy, które w nieoczywisty sposób korespondowały z treścią utworów. Nie było tu przypadkowych, dekoracyjnych animacji – to była druga warstwa narracji, momentami kontrastująca, momentami idealnie wpisująca się w klimat muzyki.

Całość wzmacniała perfekcyjnie przygotowana gra świateł, która podbijała dramaturgię utworów. Zimne, monochromatyczne barwy przy bardziej surowych fragmentach kontrastowały z dynamicznym migotaniem świateł podczas intensywniejszych momentów koncertu. Oświetleniowiec zasłużył na osobne brawa – to było nie tylko tło, ale integralny element spektaklu.

Muzyka i zespół na najwyższym poziomie

Choć to Spięty był gwiazdą wieczoru, nie można nie wspomnieć o muzykach, którzy tworzyli z nim zwartą, zgranie działającą machinę dźwięku. Perkusista Bartek Kapsa i basista Mikołaj Zieliński to sekcja rytmiczna, która trzymała wszystko w ryzach, budując mocne, gęste struktury dźwiękowe.

Szczególne wyróżnienie należy się jednak Patrykowi Kraśniewskiemu na klawiszach. Jego partie wprowadzały dodatkową głębię, momentami zahaczając o jazzowe improwizacje, momentami atakując słuchacza ostrym, rockowym brzmieniem. Do tego jego sceniczna ekspresja – intensywne gesty, kołysanie się w rytm muzyki, niemal teatralna mimika – dodawała całości wyjątkowego charakteru.

Znakomity dźwięk – techniczna perfekcja

Ostateczny efekt nie byłby jednak tak mocny bez perfekcyjnego nagłośnienia. Realizatorzy dźwięku z firmy Głośniej z Nowego Sącza oraz profesjonalny system głośnikowy renomowanej firmy El Acoustic sprawiły, że każde słowo, każdy detal aranżacyjny, każdy niuans brzmiał klarownie i mocno. To była techniczna perfekcja, która pozwoliła w pełni docenić zarówno surową energię, jak i subtelniejsze momenty koncertu.

Bis, który przedłużył magię wieczoru

Publiczność reagowała spontanicznie – były momenty, gdy sala zamierała w absolutnym skupieniu, by chwilę później eksplodować w emocjach. Kiedy koncert dobiegł końca, nikt nie chciał wychodzić. Spięty i jego zespół odwdzięczyli się czterema bisami, a na deser zaserwowali publiczności zaskakujący wybór – utwór Wojciecha Młynarskiego o pewnym dancingu w pewnym górskim kurorcie.Nic dziwnego, że publiczność na zakończenie zgotowała artystom owacje na stojąco.

To był wieczór, w którym wszystko zagrało idealnie. Muzyka, teksty, światło, wizualizacje i znakomity dźwięk – każdy element dopełniał pozostałe, tworząc wydarzenie, które można było przeżyć wszystkimi zmysłami. Spięty nie tylko nie zwalnia tempa, ale osiąga nowy poziom artystycznej dojrzałości.

„Materiał publikowany w ramach partnerstwa na rzecz promocji kultury.”

fot. Małgorzat Tomica

Komentarze

Partnerzy

herb 112092751_901790209899742_1325318935_n  
"