Edukacja
Koniec z chipsami i batonami! Tylko zdrowa żywność w sklepikach szkolnych
-Już co czwarte polskie dziecko ma nadwagę albo otyłość. Trzeba to zmienić -uważa minister zdrowia i 26 sierpnia podpisał rozporządzenie w sprawie grup środków spożywczych przeznaczonych do sprzedaży dzieciom i młodzieży w jednostkach systemu oświaty oraz wymagań, jakie muszą spełnić środki spożywcze stosowane w ramach żywienia zbiorowego dzieci i młodzieży w tych jednostkach.
Koniec z chipsami, batonami, cukierkami, hot dogami i słodkimi gazowanymi napojami. Nie brak jednak głosów, że ustawowe rozwiązania nie spowodują zmiany nawyków żywieniowych wśród dzieci, które i tak będą kupowały niezdrowe jedzenie poza szkołą. A taka ustawa przyczyni się jedynie do plajty szkolnych sklepików.
–Uważam, że najpierw trzeba się zabrać za producentów żywności, którzy wypuszczają na rynek takie rzeczy, a nie obarczać właścicieli sklepików. Dziecko jak będzie chciało to i tak kupi „niedozwolone” chipsy w drodze do szkoły. Przecież mija takie sklepy -mówi mama 11-latki.
–U mnie nie ma takiego problemu, bo dziecko nie dostaje kieszonkowego do szkoły -dodaje mama Karoliny -osobiście przygotowuje dziecku śniadanie, owoce i jakąś przekąskę. I to jest własnie świadome zainteresowanie rodziców. Wiem co je! Dlatego też tak ważne jest wspólne przygotowywanie posiłków.
Nowe przepisy ograniczają dostęp dzieci do pokarmów zawierających duże ilości składników, których spożywanie nie jest dobre dla zdrowia. Nowe regulacje pomogą przedszkolom, szkołom i placówkom opiekuńczo-wychowawczym w kształtowaniu właściwych nawyków żywieniowych u dzieci i młodzieży. To rozporządzenie ma przede wszystkim wymiar edukacyjny. Ma ono nauczyć dzieci, szkoły i rodziny, na czym polega zdrowe i bezpieczne odżywianie. Musimy dać wyraźny sygnał i wyeliminować ze szkoły tłuste, słone i słodzone pokarmy, które są główną przyczyną otyłości.
Jeżeli dziś nie nauczymy dzieci, jak prawidłowo się odżywiać, to za kilkanaście lat staniemy się społeczeństwem otyłych, schorowanych i nieszczęśliwych ludzi. Jeżeli nie wyeliminujemy tej choroby, to nigdy nie dogonimy innych Europejczyków w kategorii jakości i długości życia – czy chcemy, by nasze dzieci żyły krócej o kilkanaście lat niż dzieci w Szwecji, Norwegii albo Francji? A dobrze wiemy, że dorosłym trudno jest zmienić nawyki żywieniowe, utrwalane przez lata w dzieciństwie i młodości -czytamy na stronie MEN.
Za złamanie przepisów grożą sankcje. Jeżeli przeprowadzona kontrola wykaże, że zostało złamane prawo, na ajenta prowadzącego sklepik lub stołówkę będzie mogła być nałożona kara pieniężna w wysokości od tysiąca do pięciu tysięcy złotych. Dyrektor placówki będzie mógł rozwiązać z takim ajentem umowę w trybie natychmiastowym, bez zachowania terminu wypowiedzenia.
Nowe przepisy będą obowiązywać we wszystkich szkolnych placówkach, podstawowych do ponadgimnazjalnych.
Komentarze
Komentarze (2)
Możliwość komentowania wyłączona.
Rodzice otyli, dzieci otyłe a w marketach kosze pełne niezdrowej żywności załadowane zarówno przez dzieci jak i przez rodziców Przykład idzie z góry!!! Szkoła sama nie da rady jak rodzice nie do pilnują!
To proszę jeść same marchewki, a na przyjęciach zamiast alkoholu samemu sięgać po wodę mineralną. Dziecko nie można zmusić, trzeba zacząc najpierw od siebie, a nie siedzieć jak „zatroskany rodzic” przed komputerem i pisaniem bezsensownych postów.