Info z rejonu

Markus Lustig w ratuszu

Opublikowano: 25 sierpnia, 2016 o 7:16 am   /   przez   /   komentarze (0)

Markus Lustig, nowosądecki Żyd, który przeżył Holokaust, odwiedził wczoraj (24 sierpnia) sądecki ratusz. Gościa witał Zastępca Prezydenta Nowego Sącza Jerzy Gwiżdż.

Markus Lustig ma 91 lat, ale energii i humoru mógłby mu pozazdrościć ktoś o wiele młodszy. Do ratusza przyszedł razem z rodziną: żoną Rebeką (Rivką), synem Moshe i córką Judit oraz wnukami Alonem i Edwardem. – W Nowym Sączu jestem szczęśliwy – podkreślił gość i dodał: – Ledwie tu dotarłem, z racji wieku nie dają mi latać samolotem – żartował. – To bardzo dobrze, że się znowu spotkaliśmy – podkreślił Jerzy Gwiżdż.

Wczoraj Markus Lustig wziął udział w uroczystych obchodach związanych z 74. rocznicą likwidacji sądeckiego getta. – To była bardzo przejmująca uroczystość – ocenił Jerzy Gwiżdż. Rozmowa rzadko jednak dotykała bolesnej przeszłości, częściej koncentrowała się na osobistych kontaktach (Jerzy Gwiżdż i Markus Lustig są starymi znajomymi, spotkali się nie po raz pierwszy) i życiu rodzinnym. Wspomnień o przeszłości trudno było jednak uniknąć.
Myśmy mieszkali na ulicy Pijarskiej 34 – opowiadał Markus Lustig. – W czasie wojny, jak wybudowali mury getta, to ja sprzedawałem na czarnym rynku papierosy, kamyczki do zapalniczek, sacharynę. Byłem handlarzem, dopóki można było handlować. Miałem wujka, który mi załatwił, że zostałem wysłany do Rożnowa, do zapory wodnej. Bo ja jestem ślusarzem, fachowcem. Tam ja miałem szczęście i w ogóle we wszystkich miejscach miałem szczęście – zakończył Markus Lustig.

Powiedz, że masz szczęście, bo żyjesz – uzupełniła żona. Niemcy zamordowali jego matkę, ojca, siostrę i brata. – Gdyby było Markusa, nie byłoby też jego wspaniałej rodziny – zaznaczył Jerzy Gwiżdż. Dodajmy, że Markus Lustig jest nie tylko ojcem, mężem, dziadkiem i teściem, ale i prezesem Ziomkostwa Sądeczan w Izraelu oraz jedną z niewielu żyjących osób z tzw. listy Schindlera.

Historia z zegarowej wieży
Jerzy Gwiżdż zaprosił rodzinę Lustigów do sali reprezentacyjnej ratusza, gdzie nawiązał do prawdziwej historii o młodej Żydówce, uratowanej w wieży zegarowej przez zakochanego w niej Polaka. – Stoimy właśnie pod tym zegarem – zaznaczył zastępca prezydenta. Wspomniał także o burmistrzu Nowego Sącza z okresu okupacji Romanie Sichrawie. Kiedy Niemcy zażądali od niego listy 10 zakładników, dziesięciokrotnie wpisał na nią własne nazwisko.
Gość otrzymał od zastępcy prezydenta obraz sądeckiego zamku i książkę z autografem autora. Zrewanżował się swoją książką, „Skrwawiony puch”, gdzie zawarł historię całego niezwykłego życia.  Podczas spotkania nie mogło zabraknąć nowosądeckiego „znaku firmowego” – znanych daleko poza naszym miastem lodów. Wizytę zakończył mini recital fortepianowy w wykonaniu wnuka Markusa Lustiga – Alona. Melodia „Gdybym był bogaty” z musicalu „Skrzypek na dachu” zabrzmiała w sądeckim ratuszu doprawdy przejmująco.


UM NS

Komentarze

Partnerzy

herb 112092751_901790209899742_1325318935_n  
"