Kulinarnie

Serniczek z perliczek, czyli Kociołek w Miasteczku

Opublikowano: 29 sierpnia, 2016 o 10:12 am   /   przez   /   komentarze (0)

Miało być smacznie i było. W Miasteczku Galicyjskim w Nowym Sączu odbyło się spotkanie  galicyjskich smaków. Dania i wyroby przygotowali restauratorzy, gospodarstwa agroturystyczne i Koła Gospodyń Wiejskich, którzy serwują na co dzień dania kuchni regionalnej.

Placki prołzioki, jagnięcina z rusztu, miody, serniki, chleb ze smalcem i ogórkiem – czego tam nie było. –Owce wypasane są na swoich pastwiskach i karmione tylko własnymi zbożami, niczego z zewnątrz nie kupujemy – zachwala swoją jagnięcinę małżonka Stanisława Sroki, hodowcy owiec w gospodarstwie ekologicznym w Skrudzinie. Niestety, taka hodowla jeszcze nie bardzo się opłaca. – Hodowla owiec zaginęła i teraz dopiero wraca, a szkoda, bo ludzie mało wiedzą na temat walorów smakowych jagnięciny i baraniny. A to bardzo zdrowe mięsko, polecane nie tylko dla dorosłych, ale i dzieciaczków – zachwala gospodyni.
A może serniczek z jajkami z perliczek? Proszę bardzo, na sąsiednim stoisku. Obok na wypieki i chleb ze smalcem i ogóreczkiem zapraszają panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Klęczanach. – Do naszego Koła nikogo nie trzeba namawiać – zapewniają panie z Klęczan. – Każda coś umie robić i tak sobie wspólnie działamy. Na „Kociołku” jesteśmy już nie pierwszy raz. Pokazujemy się i tutaj, i w Nawojowej na Agropromocji, wszędzie, gdzie nas zapraszają – dodają.
Chleb na łopacie
O jakości i smaku potraw i wyrobów świadczyły kolejki przed stoiskami. Bodaj największym wzięciem cieszył się prosty, wiejski chleb ze smalcem, na przykład u pani Krystyny Koral z Podegrodzia. – Na brak klientów nie narzekam – uśmiecha się pani Krystyna. I nic dziwnego, bo takiego wyrobu w taśmowej produkcji nie uświadczysz.- Ja piekę ten chleb na łopacie w piecu chlebowym. Trzeba taki piec napalić drzewem. Żadnych polepszaczy nie daję – zapewnia pani Krystyna.
Na stoiskach można było od razu uzyskać poradę, jak ugotować zupę z fasoli „jaś”, jak upiec placek na miodzie, a nawet kupić nowatorski grill. – Zasada działania tego grilla, a właściwie pieca, jest znana od wieków – informuje grupę zainteresowanych producent. – Chodzi o to, że ten piec ma nowatorską konstrukcję, bardzo szybko się nagrzewa i daje bardzo popiołu –  demonstruje producent.
Zajrzeć do garnków
Wszystkie indagowane przez nas osoby wzięły udział w konkursie, bo „Kociołek Galicyjski” ma formułę konkursu. Potrawy oceniane były pod względem smaku i wykorzystania produktów regionalnych. – W dawnej Galicji  żyło kilka narodowości i grup etnicznych różniących się wyznaniem, obyczajami, sposobem życia. Kociołek Galicyjski to sposobność „zajrzenia do garnków” Polaków, Rusinów, Żydów, Niemców i Cyganów – podkreślają organizatorzy „Kociołka”.
Bilet za symboliczną złotówkę dawał możliwość nie tylko zaspokojenia kubków smakowych, ale i zwiedzenia obiektów Miasteczka. W dawnym atelier fotograficznym trafiliśmy na moment, jak przewodniczka opowiada chłopcu tajniki dawnej fotografii. – Fotograf oświetlał postać za pomocą magnezji. Wiesz, co to jest? To taki proszek, który spalając się daje światło – tłumaczyła przewodniczka. Sądząc z wyrazu twarzy, zagadnienie było dla dwunastolatka zupełną nowością.
Organizatorem imprezy było Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu. Mimo afrykańskiego upału na parkingu trudno było o wolne miejsce i to jest najlepsza recenzja „Kociołka”.

UM NS

 

Komentarze

Partnerzy

herb 112092751_901790209899742_1325318935_n  
"