Kultura, Z ostatniej chwili

TUTAM na 26. Jesiennym Festiwalu Teatralnym

Opublikowano: 6 października, 2022 o 6:57 pm   /   przez   /   komentarze (0)

Widzowie odbywającego się w Starym Sączu 26. Jesiennego Festiwalu Teatralnego obejrzeli w poniedziałek sztukę Bogusława Schaeffera „Tutam” przygotowaną przez Teatr NSA z Nowego Sącza. Reżyserem spektaklu i odtwórcą jednej z ról jest Janusz Michalik – dyrektor artystyczny Festiwalu; partneruje mu Małgorzata Sowa. Trudny spektakl współczesnego polskiego dramaturga, ale także kompozytora i teoretyka muzyki, wzbudził różne emocje. Na twarzy widzów pojawiał się uśmiech, ale często też zamyślenie, może smutek…

Sztuka opowiada o kobiecie i mężczyźnie, którzy przypadkiem spotykają się w kawiarni. Między nimi rodzi się więź, później uczucie, ale nie chcą się do tego przyznać. Udają, zakładają różne maski, grają… W pewnym momencie kawiarnia zamienia się w teatr. Drugą skomplikowaną parę tworzą pracownicy kawiarni, którzy od dawna są w związku, ale również nie potrafią być szczerzy, prawdziwi. Na zapleczu więc też toczy się gra. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że kelnerowi podoba się stała bywalczyni kawiarni, a kelnerce – przychodzący regularnie na kawę klient. I znowu gra… Jak w życiu, trochę trudno się odnaleźć. Nie wiadomo, co jest prawdą, a co sceniczną kreacją. Bohaterowie są „tu” i „tam” – w życiu i na scenie – jak sugeruje tytuł.

O refleksję po przedstawieniu i jego ocenę poproszona została starosądeczanka Aleksandra: Jako stała bywalczyni Jesiennego Festiwalu Teatralnego cieszę się, że dzisiaj mogłam zobaczyć jego dyrektora w innej roli, co prawda nie pierwszy raz. Spektakl był trudny, wymagał dużej koncentracji, ale bardzo mi się podobał i mam nadzieję, że go zrozumiałam. Było mi łatwiej, ponieważ kiedyś w Teatrze Telewizji widziałam tę sztukę i miałam już swoje przemyślenia. Oczywiście jest to spektakl o miłości i trudnych damsko-męskich relacjach, ale moim zdaniem nie tylko. Dla mnie jest to również sztuka o życiu, w którym tak trudno być sobą. My wszyscy – podobnie jak grający dzisiaj aktorzy – wciąż wcielamy się w różne role. Potrafimy być delikatni, wrażliwi liryczni, ale bywamy też okrutni, banalni, wulgarni. Kiedy patrzyłam na scenę, przypomniały mi się słowa piosenki E. Stachury: „Życie to jest teatr, mówisz ciągle opowiadasz;/ Maski coraz inne, coraz mylne się nakłada;/ wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra…”

Swoimi refleksjami podzielili się także sceniczni koledzy Janusza Michalika, aktorzy Teatru Robotniczego w Nowym Sączu. Mieczysław Filipczyk powiedział: Trudno mi mówić o tym spektaklu i oceniać aktorstwo Michalika, z którym znamy się jak przysłowiowe łyse konie. Dla mnie ważne jest to, że on wracając do Schaeffera, uczy ludzi, którzy niewiele o nim wiedzą, że Schaeffer jest wielki piękny i należy go grać. To, że Janusz zagrał z młodą dziewczyną, która jeszcze nie znała Schaeffera od tej strony, jest w tym wszystkim najlepsze. A gra aktorska? Jak już powiedziałem, nie będę oceniał mojego kumpla.

Dorota Kaczmarczyk stwierdziła, że spektakl jej się podobał. Dodała też, że jej zdaniem powinien on być poprzedzony jakimś wstępnym komentarzem przeznaczonym zwłaszcza dla ludzi młodych, ponieważ jest trudny. O grze aktorów powiedziała: Bardzo mi się podobała, widać, że rozumieją się na scenie. Dla mnie przynajmniej wszystko jest czytelne. Wcielanie się w dwie postacie w czasie jednego spektaklu jest szalenie trudne, dlatego jestem pełna podziwu i gratuluję.

W swojej wypowiedzi aktorka Teatru Robotniczego dużo miejsca poświęciła osobie autora „Tutam” i jego twórczości: Mnie Schaeffer zawsze będzie się kojarzył z Januszem, a Janusz z Schaefferem. Pierwszy raz spektakl tego autora oglądałam właśnie w wykonaniu Janusza, jakieś czterdzieści lat temu. To dzięki niemu poznałam też twórczość Schaeffera i jego osobiście. Do autora „Tutam” zawsze podchodzę z dozą niepewności, bo on lubi zaskakiwać i dla mnie czasem jest przerażający. Myślę, że jeśli ktoś po raz pierwszy oglądał Schaeffera może mieć takie wrażenie, jak ja miałam niegdyś. Spektakl „Tutam” jest trochę łagodniejszy, nie ma w nim tyle szaleństwa i emocji, chociaż trafia pod serce i czasami ściska, zwłaszcza, gdy człowiek troszeczkę zna życie i rozumie podteksty, które tkwią w tekście, a dzięki aktorom trafiają do nas.

Na koniec jeszcze dwie refleksje młodych uczestniczek poniedziałkowego spektaklu:

Muszę przyznać, że w przedstawieniu pokazane zostały bardzo głęboki emocje, które towarzyszą każdemu związkowi. Sama jestem żoną od kilku lat i uważam, że było prawdziwie.

Spektakl miał interesującą fabułę i bardzo mi się podobał. Ciekawe było to, że występowało tylko dwoje aktorów, chociaż ról było więcej. Pewnie trudno było zagrać różne postacie, ale moim zdaniem zostało to zrobione dobrze. Poza tym pięknie pokazano emocje; na końcu mogła się nawet łezka w oku zakręcić.

fot. Andrzej Rams

Komentarze

Partnerzy

herb 112092751_901790209899742_1325318935_n  
"