Ogłoszenia parafialne

Relacja postrzelonego o. Piotra Waśko z Podegrodzia

Opublikowano: 26 maja, 2015 o 2:24 pm   /   przez   /   komentarze (0)

W środę, 20 maja 2015 roku, udałem się z wizytą duszpasterską do wiosek położonych w rejonie rzeki Karawari mówi o. Piotr Waśko SVD, relacjonując dramatyczne wydarzenia ostatnich dni.

Po odprawieniu mszy świętych w wioskach Kaiwaria i Kungriambun, udałem się moją łodzią motorową z włókna szklanego w dalszą drogę. Moim celem była wieś Manjamai, położona tuż nad rzeką Karawari. Była godzina około 13.30.

Niedaleko miejsca, gdzie rzeka, po której płynąłem, łączy się z główną rzeką Karawari, zauważyłem ogromny pień, ledwo wystający z wody. Znając to miejsce, postanowiłem przepłynąć nad przeszkodą z pełną prędkością. Dokładnie w tym momencie, w odległości zaledwie około 3 metrów, na brzegu pojawił się zamaskowany mężczyzna, który krzyknąwszy dwukrotnie: ,,Stój! Stój!’’, wystrzelił do mnie z broni palnej, trafiając mnie w brzuch i prawe biodro. Byłem tak zaskoczony, że nie zdążyłem w żaden sposób zareagować.

piotrwasko04

Zdołałem dopłynąć łodzią do głównego nurtu Karawari i upadłem. Silnik oczywiście też zgasł. Na szczęście, wcześniej po drodze zabrałem przygodnego pasażera, który pomógł mi ponownie uruchomić silnik i doprowadzić łódź (bardzo powoli, ponieważ nie był żeglarzem) do Manjamai. Poprosiłem jednego z mieszkańców, który potrafił sterować, aby zawiózł mnie do Karawari Lodge. Kilku innych skorzystało z okazji i zabrało się z nami w podróż.

Z powodu przeciążenia, musieliśmy płynąć bardzo powoli. Poprosiłem ich, abyśmy odciążyli łódź pozbywając się części ładunku w pewnej osadzie po drodze. Ledwie jednak to zrobiliśmy, miejsce ładunku zajął kolejny niechciany pasażer, tak że nadal poruszaliśmy się bardzo powoli. Moja rana sprawiała mi coraz więcej bólu. Krwawiłem i czułem jak robię się coraz słabszy. W końcu dotarliśmy do Karawai Lodge w Amboin, tuż przed dorzeczem Karawari i Arafundio.

Ktoś połączył się drogą radiową z niejakim Johnem Umba z Trans Niugini Tours w Mt. Hagen. Ten z kolei zadzwonił do bp Józefa Roszyńskiego, który uruchomił akcję ratunkową.

Wkrótce z Wewak przyleciał helikopter z siostrą Gertrudą z Catholic Health Centre Wirui, która około godziny 16.37 zabrała mnie tym samym helikopterem prosto do Madang General Hospital. W szpitalu czekał już na mnie br. Jerzy Kuźma, który zatamował krwawienie, zamknął moje przebite jelita i usunął kule z mojego ciała.

 

o. Piotr Waśko SVD
Madang, 21 maj 2015

 

Pochodzący z Podegrodzia o. Piotr Waśko od 12 lat pracuje na misjach.

Komentarze

Partnerzy

herb 112092751_901790209899742_1325318935_n  
"