Wydarzenia, Z ostatniej chwili

Góra policyjna im nie straszna. PTTK na Lackowej

Opublikowano: 9 lutego, 2017 o 1:00 am   /   przez   /   komentarze (0)

Zwykły człowiek zapytany o powyższe określenie jednego z najwyższych szczytów Beskidu Niskiego mógłby mieć pewne problemy z udzieleniem odpowiedzi, bo przecież sama nazwa  „policyjna” brzmi dość groźnie. Ale odpowiedź jest jak najbardziej prosta, Lackowa ma 997 metrów wysokości, czyli numer policyjnego telefonu. Zresztą wierzchołków o tej wysokości można znaleźć w Beskidach przynajmniej kilka, choćby Chryszczata w Bieszczadach.

Jest już niemalże tradycją zdobywanie tej góry zwłaszcza w zimie, ponieważ jej legendarna ściana zachodnia na dawniej zielonym a obecnie czerwonym granicznym szlaku potrafi dać się we znaki niejednemu turyście ze względu na niemalże pionowe podejście na odcinku 300 metrów, które w warunkach zimowych przy sporej pokrywie śnieżnej jest nie lada wyzwaniem.

Nasza PTTK-owska ekipa wyrusza z Izb w kierunku przełęczy Beskid i dalej granicą, by przed samym głównym podejściem na wyrównaniu złapać „głębszy oddech”. Tutaj czwórka „najmocniejszych” piechurów za pozwoleniem przewodnika postanawia zdobyć Lackową w sposób „siłowy” w jak najkrótszym czasie. Ktoś może im zarzucić, że ten sposób nie ma sensu, zwłaszcza, że na szczycie trzeba potem powoli wychładzając się czekać na resztę. Ale co znaczy adrenalina i poczucie satysfakcji, gdy coraz szybciej nabierając wysokości mamy świadomość swoich możliwości i siły.

Sam wierzchołek to pewne przekłamanie ze strony słowackiej, bo oni podają wysokość 996 metrów. Spierać się nie będziemy, robimy kilka zdjęć i zmierzamy w kierunku przełęczy Pułaskiego na bieżąco planując możliwość dalszej trasy ponieważ mamy kilka opcji. Na przełęczy spotykamy kilka naszych towarzyszek, które dotarły tu przez Bieliczną. Były lata , że nasze trasy też tam wiodły, bo warto zajrzeć do tej odludnej, nieistniejącej wioski łemkowskiej, której jedyną ozdobą materialną poza pięknem i ustronnością miejsca jest cerkiewka z 1796 roku, jedna z nielicznych murowanych cerkwi na Łemkowszczyźnie. W środku zmęczony turysta może na chwilę przysiąść i zadumać się nad przemijaniem pod uważnym spojrzeniem patrona świątyni świętego Michała Archanioła spoglądającego z ołtarza głównego.

PTTK-owscy wędrowcy  zmierzają jednak w innym kierunku, najpierw osiągając Ostry Wierch a potem już zupełnie na dziko bez szlaku brnąc w śniegu w kierunku Huty Wysowskiej. Ta część wycieczki może przebiegać pomyślnie dzięki doskonałemu wyczuciu i orientacji naszych przewodników beskidzkich , choć niektórzy koledzy zaufali technice i sprawdzali przebieg drogi na GPS-ie. W Hucie Wysowskiej zapada decyzja o zrobieniu ogniska, bo po tych wszystkich trudach wypada się posilić niesioną przez całą drogę kiełbaską, którą usmażymy w miejscu, gdzie przed laty funkcjonowała studencka baza namiotowa skpb Rzeszów.

Jeszcze tylko odwiedziny w stylizowanej karczmie w Wysowej i wracamy do domu upojeni wrażeniami tego niedzielnego dnia, gdy kolejny raz udało się nam zdobyć górę opiewaną w poezji Wojtka Bellona nazywaną przez niego „skrzydlącą się bramą Lackowej”a mijane po drodze cerkiewki (zwłaszcza wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO świątynia w Brunarach) same nasuwały nam na myśl poetyckie strofy Bellona „I był Beskid i były słowa zanurzone po pępki w cerkwi baniach”, bo to przecież o Beskidzie Niskim.

 

Michał Kelm

Komentarze

Partnerzy

herb 112092751_901790209899742_1325318935_n  
"