Wydarzenia
Zielarki i znachorzy w Starym Sączu?
Zielarze, znachorzy, homeopaci i uzdrowiciele cieszą się w Polsce większym zaufaniem niż lekarze.
W Polsce jest mnóstwo uzdrowicieli, bioterapeutów, zielarzy, homeopatów, kręgarzy, rebirtherów, hipnoterapeutów, radiestetów, irydologów, białych magów i szamanów czy psychotroników uzdrowicieli innych specjalności. Ilu z nich uzdrawia naprawdę skutecznie, fachowo i sumiennie, tego nie wiadomo, a największe uzdrowicielskie stowarzyszenia liczą po 2-3 tysiące członków maksimum. Niestety nie ma klarownych kryteriów sprawdzania rzetelności uzdrowicieli, bioterapeutów, szamanów czy magów ani ich centralnej ewidencji, nie ma żadnego medycznego rejestru dla medycyny ludowej. Jedynym sposobem weryfikacji są opinie „podleczonych pacjentów-klientów”.
Mówiąc o lekach homeopatycznych należy uważać, żeby nie mylić pojęć. Są przecież naturalne leki, które ludzie znali od pokoleń – tzw. leki z Bożej apteki, czyli zioła. Homeopatia, pragnąc zatrzeć swoje ślady, próbuje się czasem odwoływać do tego rodzaju leków naturalnych, które „trochę ulepszymy”. Nawet kupując zioła, należy patrzeć, kto nam je proponuje – czy nie są przez kogoś „uzdatniane”, żeby były skuteczniejsze.
Stary Sącz jako miasto i gmina- także nie jest odosobniony w tej dziedzinie! Dobrze poinformowani wiedzą, gdzie mogą kupić odpowiednie „zioła” na wszystko. Jeszcze kilka lat temu „starosądeckie panie uzdrowicielki” same uprawiały zioła w różnych rejonach naszego miasta. Wraz z postępem wykorzystują teraz gotowe „cud-mieszanki” na wszystko. Cieszą się ogromnym zainteresowaniem i nie doszły do nas „słuchy” aby komuś zaszkodziły.
A jak jest naprawdę z tym „ziołolecznictwem” i homeopatią”?
W Europie Zachodniej, aby zostać paramedykiem trzeba odbyć niezbędne szkolenia medyczne. W Polsce prawdziwą plagą są samozwańczy znachorzy, którzy przyjmują w garażach i w prywatnych mieszkaniach. – Zioła przez nich przepisywane mogą być niebezpieczne – przestrzega warszawski kardiolog. –Zagrożenie wynika z tego, że ziołowe preparaty, przepisywane przez samozwańczych „lekarzy”, mogą wejść w zagrażającą zdrowiu interakcję z przyjmowanymi lekami, np. przeciwkrzepliwymi. Zioła mogą zwiększyć działanie takiego leku i doprowadzić do istotnego krwawienia.
Największy problem dla polskiej służby zdrowia, stanowią ci znachorzy, którzy nie zarejestrowali swojej działalności – powiedział na antenie TVN 24 doktor Filip Szymański, kardiolog. Odwołał się tym do paramedycznej działalności znachora Marka Haslika, który podejrzany jest o przyczynienie się do śmierci półrocznej Magdy z Brzeznej, poprzez nakłanianie rodziców do stosowania wobec dziecka diety zagrażającej zdrowiu. Jak podawała prokuratura, według zaleceń znachora dziewczynka była żywiona np. kozim mlekiem rozpuszczonym w wodzie.
A homeopatyczne leki, którymi „zajadamy” się na co dzień?
To ciekawe:
W rozporządzeniu ministra zdrowia czytamy: „Każdy lek homeopatyczny posiada określony zakres działania, który jest uzależniony od jego rozcieńczenia i dynamizacji. Im wyższy stopień dynamizacji, tym zakres oddziaływania na organizm jest głębszy i dłuższy. Nie ma tu niebezpieczeństwa zatrucia z toksykologicznego punktu widzenia natomiast istnieje realne niebezpieczeństwo pogłębienia procesu chorobowego” W jaki sposób ja, profesor medycyny, mam to skomentować? -pisze w otwartym liście do Ministra Zdrowia Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz –Oczywiście wiem: słowa same cisną się na usta. Ale nie, nic nie napiszę o autorze tego tekstu, bo niechybnie pozwie mnie do sądu za zniesławienie. Ale o dokumencie mogę pisać dokładnie to co myślę. Więc piszę: takich majaczeń jeszcze na oczy nie widziałem. Widziałem już różne brednie pisane przez oszołomów, grafomanów, analfabetów, homeopatów itd. Ale to jest dokument rządowy! I my, lekarze musimy go rozumieć, by nie popełnić błędu w sztuce – podsumował Profesor.
OSTATNIA UWAGA PROFESORA: Nie żądam delegalizacji homeopatii. Każdy, kto chce się leczyć (..)ma do tego prawo. Pacjent jednak musi wiedzieć, co kupuje (..). Lek zawierający MATERIALNĄ SUBSTANCJĘ CZYNNĄ, czy HOMEOPATYCZNY, DUCHOWY BODZIEC INFORMACYJNY (jakby idiotycznie to nie brzmiało). Mam nadzieję, że UOKiK, który aktualnie rozpatruje moją skargę na ten temat, stanie tym razem po stronie konsumentów i nakaże producentom „leków” homeopatycznych zamieszczanie zgodnej z prawdą i zrozumiałej dla wszystkich konsumentów informacji na opakowaniach ich produktów.
Na „Maślanym Rynku” krążą plotki, że w mieście pojawił się „nowy znachor”. Potrzeba jest chwilą wynalazku? Nie wiem. Ale jak to mówią w każdej plotce jest ziarenko prawdy.
Napiszcie czy Wy korzystaliście kiedyś z porad „uzdrowicieli”, „zielarek” „znachorów”? Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czekamy na opinie.
Otwarty List Prof. zw. dr hab. med. Andrzeja Gregosiewicza
fot: Okiem Liska
Komentarze
Komentarze (5)
Możliwość komentowania wyłączona.
A znachor z Radzieckiej tez będzie?
Rzetelny artykuł. Jestem bardzo ciekawy komentarzy.
Ja się lecze…tylko ziołami! SAMA! A starosądeckie Panie nie są groźne, naprawdę znają się na swojej robocie
Zioło najlepsze;)
ja też słyszłem o tym znachorze w bryjowie, ciekawe ile w tym prawdy i kto to.